O zapachu i własnej głowie

- Ale tu fajnie pachnie! Jakby ciasteczkami!
- Hmm, ja czuję głównie ziemniaki...

To się właśnie nazywa różnica w postawie. Bo przecież nie jest tak, że coś wygląda/pachnie.brzmi tylko i wyłącznie tak i tak. Słowo-klucz na dziś: interpretacja.

A jak interpretacja to musi być i wiersz. Dzisiaj mi po głowie chodzi ten:

"Ty przychodzisz jak noc majowa...
Biała noc, noc uśpiona w jaśminie...
I jaśminem pachną twe słowa...
I księżycem sen srebrny płynie...
Kocham cię...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle co prawie nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie...
Jak powietrze.
Jak dziurę w starym swetrze.
Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... kochanie.
Czy pozwolisz, że ci powiem...
W wielkim skrócie i milczeniu...
Że ci oddam i otworzę...
W ciszy serc, w potoków lśnieniu...
Słowa dwa przez sen porwane...
Przez noc ukryte... przez czas schwytane...
Słowa dwa, co brzmią jak śpiew,
dwa proste słowa.... kocham cię." (B. Leśmian)

Coś pięknego... Ale nie chcę interpretować wiersza, tylko zastanowić się nad tym, co się dzieje w mojej (i chyba w Waszych też?) głowie.
Bo, widzicie, wydaje mi się, że każdy tworzy swój własny świat. Że tak naprawdę świat każdego z nas ciągle się rozwija, zmienia, kreuje. To niesamowite! Czy kiedykolwiek myślałaś droga Czytelniczko, czy myślałeś drogi Czytelniku o sobie jako o współtwórcy własnego świata? Jakie konsekwencje płyną z takiego sposobu patrzenia!

Po pierwsze, jestem niezbędna, żeby ten świat istniał. Beze mnie by go nie było! (a na pewno nie w takim kształcie)
Po drugie, ode mnie zależy czy będę wiecznie taplać się w błocie, czy znajdę suchą polną ścieżkę, która prowadzi na słoneczną polanę. Bo ona tam będzie, jeśli ja tam będę.
Po trzecie, jeśli chcę mogę kogoś zaprosić do współbudowania mojego (a raczej już naszego) świata.

Może nie do końca składnie to wyrażam, ale och! Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. To pewnego rodzaju przedłużenie (ale o ileż bardziej barwne i zachęcające, I hope) przysłowia, że każdy jest kowalem swojego losu. Oczywiście osoby wierzące ufają też, że nie są same, że Bóg je wspiera. Ale przecież to nie oznacza, że On nami steruje czy nam rozkazuje!

I jeszcze jedna kwestia, która jakoś mi się kojarzy ("Tobie się wszystko kojarzy!") z tym tematem. Otóż od długiego czasu zastanawia mnie to, co się dzieje z roślinami czy rzeczami, kiedy są same. (tak, nie brzmi to zbyt zdrowo). No ale pomyśl, jest sobie kwiatek. Rośnie, kwitnie. Czy pachnie, kiedy nikt go nie wącha?
To zagadka z rodzaju eksperymentu z kotem Schroedingera, więc niestety tym razem być może nie dokonałam epokowego odkrycia. Ale nie szkodzi. Bo tak czy siak uwielbiam zabawę (zwłaszcza z najmłodszym bratem): czy to (np. książka, pudełko) tam jest kiedy nie patrzysz? Świetna sprawa, zwłaszcza w towarzystwie dzieci (i zawsze to jakieś usprawiedliwienie, gdyby ktoś dziwnie na Was patrzył).

Podróż dookoła świata. Podróż dookoła własnej głowy. Hm hm chyba czas teraz nad tym pomyśleć samemu. A więc kończę i pozdrawiam :)


Komentarze