Jak powietrza...

"Wydaje mi się, że ziemia powinna się na moment zatrzymać, i wszystko, co na niej jest - tylko wdech
i wydech przez dłuższą chwilę" (Tove Jansson w liście do rodziców w 1932 (!!!) roku - cytat ze zbioru "Listy Tove Jansson", Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2016).

Wdech i wydech przez dłuższą chwilę. Jakie to proste! Jakie to genialne!

Biegam czytam wołam piszę
myślę mówię słyszę ciszę
krzyczę płaczę śpiewam skaczę
coś rozumiem coś tłumaczę
coś wybieram coś odrzucam
o coś z kimś się gdzieś wykłócam
a nad ranem tuż przed świtem
dyskutuję wciąż z sufitem
i wciąż pytam gdzie zapukać
żeby sens swych dni odszukać

A może właśnie wdech i wydech przez dłuższą chwilę? Może nie dowiem się kim jestem i kim mam być, jeśli nie zatrzymam się chociaż na chwilę?

Ale nie tak, że nastawię budzik na za piętnaście minut
i będę z całych sił skupiać się na wymyśleniu czegoś
i próbować zgadnąć ile jeszcze mi zostało czasu z tego kwadransa.
Wiemy, że piękne i ważne sprawy (miłość, wiara, przyjaźń, rodzicielstwo, mądrość etc.) w naszym życiu wymagają czasu. A z drugiej strony - czasem żal nam tego czasu dla siebie. Czemu tak jest?

Mam milion wymówek. Ale tak naprawdę wiem, że po prostu czasem się boję zajrzeć do swojego wnętrza. Bo co tam zobaczę? Może nic. A może nic przyjemnego. A może przeciwnie - zobaczę coś tak wspaniałego, że nie będę mogła potem przestać o tym myśleć. Ale też nie będę mogła dłużej zwlekać ze zrobieniem "czegoś" ze swoim życiem.

I co wtedy? Przecież jest mi tak wygodnie w tym moim może ciasnym, może dawno niewietrzonym, ale za to dobrze znanym gniazdku, które sobie pieczołowicie uwijałam przez ostatnie ileś lat. Moment. Uwijałam? Czy może tylko (aż?) łapałam to, co do mnie przyleciało, co gdzieś znalazłam, lub co ktoś mi przekazał, bo jemu już się znudziło?

Tak trudno jest wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Tak trudno jest chociaż na chwilę zatkać uszy na to "co ludzie powiedzą", żeby przekonać się, co NAPRAWDĘ się DLA MNIE liczy, na czym mi zależy, o co powinnam się teraz zatroszczyć.

I czemu się wstydzę swoich prób? Czemu mi głupio? Bo inni są gdzieś dalej? Bo wydaje mi się, że patrzą na mnie ze zdziwieniem lub z politowaniem? A co, jeśli gdzieś w środku czuję, że po prostu MUSZĘ (inaczej się uduszę) zastanowić nad kolejnym krokiem?

Jestem już chyba stara, skoro przychodzą mi do głowy takie refleksje, ale co zrobić. Teksty w stylu "za 10 lat będziesz bardziej żałować tego, czego nie zrobiłeś niż tego, co zrobiłeś" są banałami. Ale, jak pisał w "Ostatnim wykładzie" Randy Pausch, frazesy mają moc :)

Dzisiaj chyba krócej niż zazwyczaj, ale muszę pomyśleć.

Komentarze