Zeszyt do wszystkiego albo po co nam fejsbuki

Pamiętam jak podczas jednej z lekcji fizyki w gimnazjum pani chciała sprawdzić zadanie jednemu z uczniów należących do tak zwanych gagatków. Ociągając się chłopak podał nauczycielce zeszyt, w którym z jednej strony zapisywał (lub nie) notatki z fizyki, z drugiej z matematyki, a w środku znalazło się miejsce dla jeszcze kilku innych przedmiotów. Pani A. ze zdziwieniem przeczytała na głos to, co zapisano na stronie tytułowej (lub na okładce): Imię i nazwisko tego chłopaka i podpis: „Zeszyt do wszystkiego”. Klasa wybuchnęła śmiechem.

Kiedy dzisiaj o tym myślę, to zastanawiają mnie dwie sprawy: dlaczego nasz kolega, który niezbyt przykładał się do nauki, niezupełnie schludnie prowadził notatki, rzadko odrabiał zadania domowe itd. zdecydował się jednak podpisać ten swój zeszyt? I to w dodatku tak precyzyjnie! Być może był to przejaw pewnej (ukrytej?) staranności... I, jakby nie patrzeć, szczerości. Nie udawał przecież, że to zeszyt do fizyki w takim sensie, że zapisywał w nim tylko wiadomości związane z tym przedmiotem. (Myślę, że nie było tam jedynie notatek z polskiego. Bo prawie wszyscy bali się nauczycielki i chyba nikt nie odważyłby się nie mieć zeszytu przeznaczonego wyłącznie do lekcji naszego języka). A my (pani i uczniowie) po prostu go wyśmialiśmy...

A druga kwestia: czy naprawdę „Zeszyt do wszystkiego” jest nam tak obcy, że wywołuje zdziwienie i śmiech? A może wręcz przeciwnie - śmiejemy się z radości, że to nie my zostaliśmy przyłapani? Nie mam tu na myśli oczywiście tylko szkoły. Przecież sama nie raz zakładałam tego typu notatniki. Na wspomnienia i plany, opowiadania i listy słówek w różnych językach, na próby wierszowania i proste rysunki... To były (i są!) zeszyty do wszystkiego w najczystszej postaci.
I zaręczam, że nie jestem jedyną osobą z bzikiem na punkcie nowych zeszytów! Swoją drogą to dość ciekawe, że tak wiele osób ma takie skłonności...

Czy nowy notes kojarzy nam się z nową przygodą, w którą właśnie wyruszamy? Z odległymi krainami, które dopiero poznamy, z pięknymi krajobrazami i wspaniałymi ludźmi, którzy nas naprawdę pokochają. Może patrząc na czyste strony wyobrażamy sobie, że wszystko przed nami, że nieważne są dotychczasowe porażki, bo właśnie zaczynamy wszystko od nowa. Że od teraz będzie lepiej, ciekawiej, pełniej, prawdziwiej...

I chyba chodzi tu nie tylko o te zszyte/sklejone ze sobą kartki . Bo przecież czy np. Fejsbuk (O nie! Znowu zaczyna...) nie jest pewnego rodzaju miejscem zeszytem? Wrzucamy własne zdjęcia i linki do stron, które nas jakoś zainteresowały, próbujemy rozpoczynać dyskusje i dołączamy do tych, które już się toczą. Dzielmy się przepisami, cytatami, piosenkami i zabawnymi obrazkami. I mamy (tak myślę) z tego wielką radość – mamy poczucie, że tworzymy (to słowo ma w sobie wielki potencjał! Usłyszysz „Stwórz coś” i od razu szukasz pióra, kredek, nożyczek, komputera – w zależności od zamiłowań) coś własnego, swoje mniejsze lub większe dzieło sztuki, pamiątkowy album przede wszystkim dla samych siebie.

Chcemy być widzialni dla innych, ale także (przede wszystkim?) dla siebie. Robię coś, o czym myślę, jakoś się czuję, czegoś słucham, coś piszę czyli naprawdę tu jestem. I te wszystkie moje aktywności rzeczywiście zostawiają ślad. Oczywiście być może tylko ja tak to widzę, ale wydaje mi się, że może to być przynajmniej częściowo uniwersalny powód popularności różnego rodzaju serwisów społecznościowych, ale także blogów, stron internetowych i moich ukochanych tradycyjnych zeszycików.


A na koniec cytat „ni z gruszki ni z pietruszki”, ale bardzo mi się podobający:
„Nie był pewien, czy postępuje słusznie, ale był pewien, że postępuje tak, jak chce postępować”. (M. Kundera „Nieznośna lekkość bytu”)

Komentarze

  1. Pamiętam tę sytuację z zeszytem do wszystkiego. I potem na studiach, kiedyś miałam wielki zeszyt właśnie do wszystkich zajęć zauważyłam, że ma to swoje plusy.
    A co do zeszytów i notatników na wszystko to uwielbiam je. Nie umiem żyć bez mojego kajeciku, w którym piszę pomysły na posty, plany menu na jakieś urodziny, rozpiski z prezentami na Święta, listę rzeczy do spakowania przed wyjazdem itd.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz