Co ma panda do Szymborskiej?

Zazwyczaj wygląda to tak: osoba A nie jest zadowolona
z sytuacji, w której się znalazła - czuje się zmęczona, sfrustrowana, czasem wręcz chora. Podczas rozmowy z osobą B przyznaje, że nie wie co ma zrobić, jak powinna się zachować, jaką decyzję podjąć itd.
A ja się z tym nie zgadzam. Bardzo często dobrze wiemy, co powinniśmy zrobić, ale udajemy, że jest inaczej. Przyczyny: strach, niepewność, lenistwo, "lepszy stary wróg niż nowy przyjaciel"...
Czasem łatwiej (nikt się do tego nie przyzna!) i/lub bezpieczniej jest siedzieć sobie w może nie najlepszym, ale przynajmniej jakoś oswojonym błotku niż zaryzykować wyjście na pachnącą, ale odległą i tajemniczą łąkę.
Sama tak mam.

Byłam ostatnio w kinie na arcyambitnym filmie animowanym pod jakże metaforycznym tytułem: "Kung Fu Panda 3". Na szczęście mam młodszego brata, więc nie musiałam się ukrywać w drodze na seans, ani udawać, że znalazłam się tam przypadkiem. Ale drodzy Państwo! Kto myśli, że to opowieść tylko o zwierzakach obżerających się pierożkami ten jest w błędzie lub sam miałby ochotę na solidną porcję chińskiej przekąski - w myśl zasady "każdy widzi to, co chce". Ja również nie jestem odporna na tę regułę i będąc "na rozdrożu dróg" zwróciłam uwagę na takie oto dwie sceny:
1) Mistrz Shifu mówi do Po: "Nie chcę z ciebie zrobić siebie. Chcę z ciebie zrobić ciebie!"
2) Po zwraca się do swojej rodziny, krewnych, przyjaciół: "Muszę z was zrobić was"
Na pierwszy rzut oka powyższe cytaty nie mają zbyt wiele sensu (Po zrozumiał o co chodzi dopiero w połowie filmu), ale jeśli dodamy do tego pytanie, które stawia sobie główny bohater ("Kim ja jestem?") sprawa staje się oczywista, a my - jak to się mówi - jesteśmy w domu.
Po mógł zostać nauczycielem, dopiero kiedy zrozumiał kim jest, kiedy odkrył swoje korzenie i potencjał. Stado pand mogło pokonać złego Kaia tylko wtedy, gdy każdy robił to, co naprawdę lubił i w czym był dobry.

Niby banał. Niby wstyd, żeby animowana panda znała odpowiedź na pytanie "jak żyć?".
Ale kurczę... kiedy ostatnio zastanawiałam się kim jestem, w czym jestem dobra, czemu powinnam poświęcać czas i energię?

Mimo obaw i niepewności postanowiłam zacząć (kolejny raz! Bo chyba nie da się tego zrobić "raz, a porządnie") zmieniać swoje życie. Brzmi górnolotnie, ale chodzi o to, żeby ciągle szukać odpowiedniej dla siebie drogi. Żeby się nie poddawać mówiąc, że już trudno, nic nie poradzisz, takie życie. No nie! Życie ma być dobre, piękne, spełnione i szczęśliwe, a nie przesiąknięte tęsknotami i marzeniami, do których nawet nie próbujemy się zbliżyć. I chociaż wydaje się to trudne, to wierzę, że się da!

Dzisiaj po nieprzespanej nocy postanowiłam zrobić mały (dla ludzkości! Dla mnie wcale nie taki niepozorny!) kroczek. I od razu dostałam bonus za odwagę: wiadomość
z informacją o miejscu, w którym mogłabym spróbować swoich sił i przybliżyć się do tego, co wydaje mi się, że chcę robić.

I na koniec Szymborska (wiersz może niezupełnie
"w temacie", ale cytat pasuje jak ulał):

"Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie."


Właśnie!

Komentarze

  1. Trzymam z całych sił kciuki żeby te pierwsze malutkie kroczki były zaczątkiem wielkich zmian i żebyś już wkrótce radośnie hasała po wielkiej "łące":)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz