Dobra zmiana
- Ależ ja nie lubię swojej pracy!
- Jak on/ona mnie wkurza!
- Ileż można mówić to samo?!
Chyba każdy z nas ma czasem poczucie, że wszystko jest bez sensu, do kitu i w ogóle najlepiej by było uciec gdzieś na koniec świata ("Into the wild" - kto nie widział - polecam, polski tytuł brzmi "Wszystko za życie". Nawiasem mówiąc uwielbiam tłumaczenia tytułów filmów!).
Pierwsza rada, którą chyba najczęściej słyszymy brzmi: to zmień nastawienie. Może za bardzo sobie obrzydzasz swoja pracę, może naprawdę jesteś uprzedzona/uprzedzony do jakiejś osoby, może gdybyś spróbowała/spróbował troszkę bardziej się zaangażować, to sprawy wyglądałyby inaczej?
Jasne, nie zawsze i nie wszystko od nas zależy, ale nasze nastawienie naprawdę odgrywa ogromną rolę w tym, co i jak dzieje się w naszym życiu. Czasem wystarczy tylko lekko zmrużyć oczy, żeby świat wyglądał zupełnie inaczej - ciekawiej, barwniej itd. (Paolo Coelho byłby ze mnie dumny: zmruż oczy, a świat odmieni swe oblicze).
A z drugiej strony.... Może zamiast zmieniać nastawienie, lepiej byłoby np. zmienić pracę?
Może zakończyć jakąś znajomość lub przeciwnie - zacząć nową? Może czas rzucić studia i podjąć nowy kierunek? Nie myślę tu o pochopnych decyzjach podejmowanych pod wpływem chwilowego załamania czy złego humoru, ale o (w miarę) spokojnym przemyśleniu tego, co się u nas właśnie dzieje. Owszem, potrzeba do tego sporej szczerości (przede wszystkim wobec samego siebie) i jeszcze więcej odwagi, ale wydaje mi się, że bylibyśmy o wiele szczęśliwsi, gdybyśmy czasem potrafili stawi czoła własnemu niepokojowi i przeczuciom ("nie wiem czemu, ale po prostu CZUJĘ, i to od paru miesięcy, że powinnam to zrobić"). Może naprawdę miejsce, w którym stoimy nie jest dla nas najlepsze i zamiast szukać jakiś promyczków słońca, lepiej byłoby przenieść się trochę dalej?
Jestem troszkę zmęczona (to ci nowość!), więc dzisiejszy wpis jest o wiele krótszy niż zwykle, ale chciałam się z Wami podzielić tym, co mi siedzi w głowie (jeśli dopatrujecie się tu mniej lub bardziej wyraźnych odniesień do mojego życia, to macie rację ;)).
A z innej beczki - kto się zastanawia co by tu poczytać, to proszę bardzo - oto moja lista "must read" na najbliższe dni:
- dokończyć "Nic nie zdarza się przypadkiem" (Tiziano Terzani) - to też nie jest przypadek! Super książka, ciekawie pokazuje jak można łączyć "zdobycze zachodniej kultury" z "mądrością ludową", szczególnie w kontekście medycyny i metod leczenia poważnych chorób
- dokończyć "Dobrze się myśli literaturą" (R. Koziołek) - czyli jak powinno się opowiadać o książkach, żeby ludzie chętnie sięgali także po lektury szkolne (Fetysze w "Lalce" - krótkie hasło i młodzież już pędzi do bibliotek!)
- przeczytać "Zawsze nie ma nigdy" (J. Pilch w rozmowach z E. Pietrowiak) - po pierwsze dlatego, że lubię Pilcha, po drugie - ze względu na tytuł
- przeczytać "Sens życia i sens Wszechświata" (M. Heller) - nie do końca umiem to uzasadnić, ale bardzo chcę zapoznać się z tą książką.
To chyba na razie tyle... Pozdrawiam :)
- Jak on/ona mnie wkurza!
- Ileż można mówić to samo?!
Chyba każdy z nas ma czasem poczucie, że wszystko jest bez sensu, do kitu i w ogóle najlepiej by było uciec gdzieś na koniec świata ("Into the wild" - kto nie widział - polecam, polski tytuł brzmi "Wszystko za życie". Nawiasem mówiąc uwielbiam tłumaczenia tytułów filmów!).
Pierwsza rada, którą chyba najczęściej słyszymy brzmi: to zmień nastawienie. Może za bardzo sobie obrzydzasz swoja pracę, może naprawdę jesteś uprzedzona/uprzedzony do jakiejś osoby, może gdybyś spróbowała/spróbował troszkę bardziej się zaangażować, to sprawy wyglądałyby inaczej?
Jasne, nie zawsze i nie wszystko od nas zależy, ale nasze nastawienie naprawdę odgrywa ogromną rolę w tym, co i jak dzieje się w naszym życiu. Czasem wystarczy tylko lekko zmrużyć oczy, żeby świat wyglądał zupełnie inaczej - ciekawiej, barwniej itd. (Paolo Coelho byłby ze mnie dumny: zmruż oczy, a świat odmieni swe oblicze).
A z drugiej strony.... Może zamiast zmieniać nastawienie, lepiej byłoby np. zmienić pracę?
Może zakończyć jakąś znajomość lub przeciwnie - zacząć nową? Może czas rzucić studia i podjąć nowy kierunek? Nie myślę tu o pochopnych decyzjach podejmowanych pod wpływem chwilowego załamania czy złego humoru, ale o (w miarę) spokojnym przemyśleniu tego, co się u nas właśnie dzieje. Owszem, potrzeba do tego sporej szczerości (przede wszystkim wobec samego siebie) i jeszcze więcej odwagi, ale wydaje mi się, że bylibyśmy o wiele szczęśliwsi, gdybyśmy czasem potrafili stawi czoła własnemu niepokojowi i przeczuciom ("nie wiem czemu, ale po prostu CZUJĘ, i to od paru miesięcy, że powinnam to zrobić"). Może naprawdę miejsce, w którym stoimy nie jest dla nas najlepsze i zamiast szukać jakiś promyczków słońca, lepiej byłoby przenieść się trochę dalej?
Jestem troszkę zmęczona (to ci nowość!), więc dzisiejszy wpis jest o wiele krótszy niż zwykle, ale chciałam się z Wami podzielić tym, co mi siedzi w głowie (jeśli dopatrujecie się tu mniej lub bardziej wyraźnych odniesień do mojego życia, to macie rację ;)).
A z innej beczki - kto się zastanawia co by tu poczytać, to proszę bardzo - oto moja lista "must read" na najbliższe dni:
- dokończyć "Nic nie zdarza się przypadkiem" (Tiziano Terzani) - to też nie jest przypadek! Super książka, ciekawie pokazuje jak można łączyć "zdobycze zachodniej kultury" z "mądrością ludową", szczególnie w kontekście medycyny i metod leczenia poważnych chorób
- dokończyć "Dobrze się myśli literaturą" (R. Koziołek) - czyli jak powinno się opowiadać o książkach, żeby ludzie chętnie sięgali także po lektury szkolne (Fetysze w "Lalce" - krótkie hasło i młodzież już pędzi do bibliotek!)
- przeczytać "Zawsze nie ma nigdy" (J. Pilch w rozmowach z E. Pietrowiak) - po pierwsze dlatego, że lubię Pilcha, po drugie - ze względu na tytuł
- przeczytać "Sens życia i sens Wszechświata" (M. Heller) - nie do końca umiem to uzasadnić, ale bardzo chcę zapoznać się z tą książką.
To chyba na razie tyle... Pozdrawiam :)
Czyżby jakieś zmiany, ważne decyzje i ostre cięcia w Twoim życiu?
OdpowiedzUsuńJa mam zawsze z tym problem. Mam sposób myślenia Pawlaka z filmu "Sami swoi": "Wróg? A wróg! Ale mój, swój, nasz – na własnej krwi wyhodowany!"
Na razie jestem na etapie wymądrzania się tutaj - ale w końcu nadejdzie czas na zmiany :)
OdpowiedzUsuńps. chyba każdy z nas ma w sobie takiego Pawlaka :)