Wyskocz na chwilę!

Czasem robię to z pełną świadomością, a czasem niemal przypadkowo - po prostu nagle orientuję się, że to już się dzieje. Ale raczej nie protestuję, tylko pozwalam się nieść chwili. Bardzo, bardzo, bardzo to lubię, chociaż nie zawsze jest łatwo. Chodzi o wyobrażenie sobie, poczucie, postawienie się w miejscu innej osoby lub grupy osób. O próbę prawdziwego zobaczenia jak ktoś inny żyje. O wyskoczenie z własnej głowy, żeby po raz kolejny przypomnieć sobie, że nie wszystko wygląda tak, jak mi się wydaje, że nie wszyscy są w sytuacji podobnej do mojej, że jedzą coś innego, prowadzą zupełnie inny tryb życia i tak dalej (pisałam o tym trochę tutaj: http://wlasnylasrzeczy.blogspot.com/2016/02/ojoj-czyli-prywatna-teoria-wzglednosci.html).- To przecież oczywiste, że każdy żyje inaczej! - powie Ktoś nr 1.
- Dziewczyno, to są refleksje godne kilkulatka! - oburzy się Ktoś nr 2.
- Po co mam "wyskakiwać" z własnej głowy? Moje życie chyba powinno mnie interesować najbardziej - zdziwi się trzeci Ktoś.
Hmmm...

Zacznijmy od książki ("Przeżyć" Yeonmi Park)

Dostałam ją na urodziny. "Mam nadzieję, że da się to przeczytać" pomyślałam bez większego entuzjazmu. Kiedy zaczęłam czytać od razu pomyślałam, że to jest to! Niby wiemy, że na świecie dzieją się różne okropne rzeczy, że Chiny, że Korea, że wiele krajów Afryki... Ale kiedy czytasz historię młodszej od Ciebie o parę lat dziewczyny, kiedy UŚWIADOMISZ sobie, że podczas gdy Ty zaczynałeś naukę w szkole, ona biegała po polach szukając owadów do zjedzenia, że kiedy Ty godzinami siedziałeś przed TV, ona była gwałcona przez starszego o kilkanaście (?) lat mężczyznę, że podczas gdy Ty kłóciłeś się z rodzicami, ona musiała sprzedać matkę to.... naprawdę WSZYSTKO się zmienia. Naprawdę zaczynasz myśleć inaczej. Że to nie są jakieś odległe w czasie i przestrzeni bajki ku przestrodze, ale ŻYCIE wielu osób...


Takich przykładów (książek, filmów, relacji publikowanych w internecie) jest mnóstwo. Niemal o każdym kontynencie, kraju, regionie... Na każdy temat: biedy, przemocy fizycznej, psychicznej, tortur, współczesnego niewolnictwa, głodu itd. Niby to wszystko wiemy. NIBY.


Dzisiaj poruszyła mnie informacja o amerykańskim studencie, który podczas pobytu w Korei Północnej zerwał plakat propagandowy i został skazany na 15 lat ciężkich robót. 15 lat ciężkich robót. To nie jest film fabularny. On tam naprawdę jest i prawdopodobnie będzie musiał odbyć tę karę. Jeśli jakoś to przetrwa, to po wyjściu na wolność będzie mieć 36 lat. A przecież jadąc do tego kraju musiał cokolwiek o nim wiedzieć. Musiał wiedzieć, ale może brzmiało to dla niego nierealnie, niemożliwie, może jego zdaniem media, obrońcy praw człowieka czy kto tam jeszcze wyolbrzymiały sprawę. Musiał wiedzieć, ale nie musiał sobie tego uświadamiać. A teraz oglądamy nagranie z jego rozprawy, na którym płacze, błaga o wybaczenie i uznaje zerwanie tego plakatu za "największy błąd swojego życia". Młody Amerykanin stoi przed sądem i płacząc prosi, by przebaczono mu ZERWANIE PLAKATU. Ale wyrok jest nieubłagany: 15 LAT CIĘŻKICH ROBÓT.


Z jednej strony człowiek by oszalał, gdyby co chwilę myślało nieszczęściach, które właśnie się komuś przytrafiają. Ktoś jest właśnie bity, okaleczany, raniony słowami, zmuszany do prostytucji, ktoś umiera z głodu, a ktoś inny z zimna. Nie da się ciągle o tym myśleć. Ale nie można też o tym w ogóle nie myśleć. Nie tylko dlatego, że niewiedza może okazać się dla nas tragiczna w skutkach. Ale także dlatego, że nie uświadamiając sobie pewnych rzeczy nie dajemy szansy innym, skazując ich na dalsze cierpienia (A jak dać taką szansę? Chociażby poprzez wspieranie wiarygodnych organizacji zajmujących się konkretną pomocą). Skupiałam się dzisiaj na Korei, ale nie trzeba patrzeć tak daleko. Ile rzeczy dzieje się w moim regionie, mieście, w mojej rodzinie. A ja czasem jestem tak skupiona na sobie, że nie chcę, nie potrafię tego dostrzec.


Wyskocz na chwilę! Rozejrzyj się wokół. I może spróbuj zrobić coś dla innych i dla świata. Czyli ostatecznie też dla siebie.





Komentarze