Czy to jakieś czary?
o jedno słowo za dużo
o jedno
słowo za mało
o jeden krok za daleko
o jeden oddech za
wcześnie
za blisko
za szybko
za krótko
za mocno
za
późno
za często
nie wiesz dokąd prowadzi ta droga
jak
skończy się ta scena
jakie będzie to ostatnie zdanie
więc
się boisz
więc się bronisz
więc się chowasz
a
przecież może się okazać
że będzie dobrze
w sam raz
akurat
na wymiar
akurat
na wymiar
zamknij
oczy
otwórz serce
zrób to
co przywróci ci uśmiech
otwórz serce
zrób to
co przywróci ci uśmiech
Bo na przykład ja lubię mieć dobry
humor. Lubię czuć się szczęśliwa. Cieszę się, kiedy „mi się
chce” robić fajne rzeczy. Sprawia mi przyjemność, kiedy na
pytanie „Jak leci?” mogę odpowiedzieć, że fajnie, w porządku,
że jest dobrze. I to nie tylko dlatego, że mina rozmówcy bywa w
takim momencie bezcenna. Jakby pytał „ Ale jak to? Jak to dobrze?
Nie żadna 'stara bieda'? Albo 'nawet, nie mów'?”.
Mam
czasami dni pełne smuteczków, kiedy najchętniej pogrążyłabym
się „w otchłani rozpaczy”, ale na szczęście coraz rzadziej
się temu poddaję. Bo po pierwsze wiem, że to jest bardzo
niebezpieczny grunt, że raczej nic dobrego z tego nie wyniknie i że
tak naprawdę powinnam się zastanowić nad tym, co sprawia, że tak
się czuję, a nie po prostu się w tym nurzać. Pozwalam sobie na
pobycie trochę w takim nastroju, ale nie zgadzam się, żeby
przejmował on nade mną kontrolę.
A po drugie – coraz
lepiej idzie mi precyzyjne dobieranie lekarstwa na takie humorki. Raz
będzie to wyjście do kina, kiedy indziej zmuszenie się (no tak, to
nie zawsze przychodzi łatwo) do poczytania czegoś ciekawego, a
czasem – odezwanie się do kogoś. Słowa mają moc, tylko często
nie chcemy w to wierzyć. I nie trzeba zaraz rozmawiać o tak zwanych
wielkich rzeczach. Właściwie czasem nawet nie trzeba dużo mówić,
wystarczy kogoś posłuchać, żeby przypomnieć sobie, że nie muszę
dźwigać na plecach całego wszechświata, że nie jestem
najbardziej nieszczęśliwą osobą na Ziemi i że właściwie moje
życie jest całkiem w porządku.
I właśnie to jest
najlepsze – że te niby proste sprawy: bardziej lub mniej ambitny
film, ciekawa książka, krótsza lub dłuższa rozmowa, naprawdę
zmieniają nasze życie. Zobaczcie jakie to jest wspaniałe –
spacer z kimś bliskim, wspólne gotowanie, zabawa z małym
dzieckiem, zaproszenie siebie samej do kina, wystawienie twarzy do
słońca (w końcu mamy cudowną wiosnę!) – i wszystko wygląda
inaczej. Pojawiają się nowe pomysły, świeże spojrzenie na różne
sprawy, wraca uśmiech i poczucie, że jeszcze tyle przede mną.
No ok, ale jeśli ktoś nie lubi chodzić do kina ani czytać (albo te "lekarstwa" akurat nie działają), a rozmowa ze znajomymi z jakiegoś powodu nie wchodzi w grę? Spokojnie, i na to znajdzie się recepta. Początkowo ten wpis miał mieć tytuł "Nigdy nie wiesz". I to jest właśnie klucz! Nigdy nie wiesz, co okaże się przełomowym wydarzeniem w Twoim życiu. Nie wiesz, która znajomość okaże się tą, która zmieni cały Twój świat. Nie wiesz, czy to, co wydawało Ci się totalną bzdurą, nie sprawi, że wszystko w końcu nabierze sensu. Dlatego nie wycofuj się, zanim nie spróbujesz. Daj sobie szansę. Spróbuj, skosztuj, przymierz. Nie bój się, że "ktoś sobie coś pomyśli". Ciągle (tzn. od pewnego czasu) testuję na sobie takie podejście i widzę, że to ma sens. To znaczy pozbycie się przekonania, że jakaś rzecz, czynność, znajomość jest głupia/śmieszna/bez znaczenia. Jedno "Tak!" zamiast "Nie!" albo "Tak, ale..." i wow! Nagle zaczynają się dziać takie rzeczy, że trudno uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Przekonaj się sama/sam! :-)
No ok, ale jeśli ktoś nie lubi chodzić do kina ani czytać (albo te "lekarstwa" akurat nie działają), a rozmowa ze znajomymi z jakiegoś powodu nie wchodzi w grę? Spokojnie, i na to znajdzie się recepta. Początkowo ten wpis miał mieć tytuł "Nigdy nie wiesz". I to jest właśnie klucz! Nigdy nie wiesz, co okaże się przełomowym wydarzeniem w Twoim życiu. Nie wiesz, która znajomość okaże się tą, która zmieni cały Twój świat. Nie wiesz, czy to, co wydawało Ci się totalną bzdurą, nie sprawi, że wszystko w końcu nabierze sensu. Dlatego nie wycofuj się, zanim nie spróbujesz. Daj sobie szansę. Spróbuj, skosztuj, przymierz. Nie bój się, że "ktoś sobie coś pomyśli". Ciągle (tzn. od pewnego czasu) testuję na sobie takie podejście i widzę, że to ma sens. To znaczy pozbycie się przekonania, że jakaś rzecz, czynność, znajomość jest głupia/śmieszna/bez znaczenia. Jedno "Tak!" zamiast "Nie!" albo "Tak, ale..." i wow! Nagle zaczynają się dziać takie rzeczy, że trudno uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Przekonaj się sama/sam! :-)
Brawo .Zacytuję klasyka :,, Alleluja i do przodu"
OdpowiedzUsuńTak! :)
Usuń